Strona główna - artykuły

Dodano: 24 stycznia 2006

Zima to kulminacyjny okres dla zwierzyny, dająca odpowiedź na hamletowskie zapytanie: być czy nie być, dla myśliwych zaś to pora roku chyba najzasobniejsza w bardzo atrakcyjne łowy. Pomimo dokazujących mrozów, kopnych zasp, i nierzadko kwaśnych min małżonek w zimowe miesiące łowiecka brać odbywa najwięcej eskapad w łowiska, w ciągu całego roku. I bynajmniej nie tylko po to by móc stanąć z bronią na stanowisku i spotkać się z druhami, lecz również by sprostać obowiązkom gospodarki łowieckiej: dokarmiania zwierzyny, redukcji szczególnie aktywnych podówczas drapieżników, kontroli łowiska, zwalczania kłusownictwa.



No właśnie... Tak jak myśliwych uskrzydla ponowa, narkotyzują wręcz fałatowskie zimowe pejzaże zapisane licznymi tropami zwierzyny, tak i kłusownikom nie trzeba lepszej motywacji do wzmożenia swej działalności. Nie musi ona mieć tak poetyckich źródeł jak w przypadku myśliwych-pasjonatów, po prostu jest to czysty pragmatyzm, bo śnieg daje możność rozeznania się gdzie jest waga zwierzyny (tzn. kierunek, w którym zwykle udaje się zwierzyna ruszona z ostoi), odczytania jej tropów i śladów a w końcu precyzyjnego zlokalizowania przesmyków i dybania na leśnych mieszkańców tamże. Połowa biedy jeśli raubszyc (tak po staropolsku zwano kłusowników) para się wnykarstwem, zmorą i to bardzo niebezpieczną jest kłusownictwo z bronią, szczęśliwie stosunkowo rzadkie. Co do samej persony kłusownika nie można się kierować żadnymi stereotypami. Są nimi bowiem tak mężczyźni jak i kobiety, starcy i wyrostki, biedota i ludzie dobrze sytuowani. Okoliczności determinujące ich do tego rodzaju przestępczości też są różne. W naszym regionie wielu robi to z biedy, co wobec postępującej pauperyzacji zaniedbywanych środowisk wiejskich nikogo chyba nie dziwi.



Niejednokrotnie są to ludzie uczciwi działający pod przymusem trudnej sytuacji (nie próbuje ich bynajmniej usprawiedliwiać choć trzeba przyznać można ich odwieść do kłusownictwa drogą perswazji), stąd łatwo też mogą owego procederu zaniechać. Gorsi są osobnicy kierujący się pazernością, tacy kradnący myśliwemu ustrzeloną zwierzynę czy walący siekierą sarnę brnącą przez głęboki śnieg, w myśl stwierdzenia, że wspólne znaczy niczyje. Tak okazja czyni złodzieja a okazuje się nim często bogaty i poważany rolnik czy mieszczanin zażywający niedzielnego spaceru po lesie. Tacy jegomoście przyłapani in flagranti lubią być butni . i aroganccy choć i z nimi możliwy jest konsensus. Zdarza się również, że zaplącze się tu jakiś zachłanny myśliwy, są to jednak odosobnione wypadki, które niestety przyklejają do myśliwskiej społeczności fałszywą etykietę zepsucia i degrengolady. Nic bardziej mylnego.



Niektórzy zajmują się „kłuserką” z tradycji, będącej reminiscencją minionego a tłumionego przez wieki łowiectwa ludowego. Są to „fachowcy”, mają pewne zasady w swym postępowaniu, a głęboko zakorzenione tu pierwiastki łowiectwa sprawiają, iż taka patologia jest szalenie trudna do wyplenienia. Zdarza się również, że kłusownikiem stają się osoby pasjonujące się łowiectwem lecz nie mające możliwości realizacji tej pasji (osoby karane, skłócone z szeroko pojętymi władzami) zgodnie z literą prawa. Polują więc „na kocią łapę” kierując się swoistą etyką, nie siejąc takiego spustoszenia w zwierzostanach jak przeciętny mięsiarz.



Z kolei margines społeczny nie mający poszanowania dla czyjegokolwiek dobra, traktujący kłusownictwo jak każdą inną kradzież, jest jedną z paskudniejszych plag. Wytarta kufajka, uszanka, gumowce i siekiera – atrybuty amatorów dziczyzny z tej grupy stworzyły wizerunek kłusownika, obiegowy lecz jak to ze stereotypami bywa mylący. Wobec takich elementów należy właściwe zawsze wychodzić z pozycji siły bo tylko jej się boją, a tylko to czego się boją są w stanie uszanować.

Wędrując po lesie laik nawet nie wie, że przecina marszrutę kłusownika, często nie dostrzega założonych wnyków, potrzasków i różnych innych żelastw. Te najpospolitsze wnyki są różnorakie: zazwyczaj druciane (na sarny i zwierzynę drobną), ze stalowych linek (w tym bardzo grubych, nawet o średnicy 1cm) na grubego zwierza, misternie wyplatane „kompozycje” z drutów (usztywniają) i linek, aż po amatorskie pętle ze... sznurka. Szczęśliwie niepomiernie rzadziej przytrafiają się potrzaski, wilcze doły i skomplikowane pułapki, stwarzające zagrożenie życia i zdrowia również dla ludzi.



Zdarza się, że idąc po „czyichś” śladach uzbierać można naręcza wnyków zwłaszcza gdy kłusownik dopiero co je pozastawiał. Nie należy jednak ściągać wnyków, bowiem pomimo dobrych intencji w razie zatrzymania przez policję czy straż leśną można zostać posądzonym o prowadzenie niecnego procederu (kłusownicy przyłapani ze skłusowaną zwierzyną czy narzędziami swej pracy tłumaczą zazwyczaj, że „fanty” znaleźli i akurat nieśli oddać panu leśniczemu). Lepiej znaleziony wnyk unieszkodliwić zaciągając pętlę (nie obłamywać, gdyż pozostała na pniu druciana czy inna opaska rani drzewo), padłej w sidłach zwierzyny nie ruszać a o zaistaniałym fakcie powiadomić myśliwych, leśników czy policję. Unikać jak ognia konfrontacji z kłusownikiem, zwłaszcza posługującym się bronią, unieszkodliwienie takiego delikwenta jest zadaniem osób lepiej przygotowanych (uzbrojonych). Kłusownictwo obecnie uchodzi bezkarnie większości draniom spod znaku „drutu i obrzyna”, o ile sprawy nie sknocą niefrasobliwi funkcjonariusze policji to łaskawy sąd, wobec przeładowania więzień, fechtując wytartą już frazą o „niskiej szkodliwości społecznej” nie widzi w swym interesie ukrócenia tej zbrodniczej bądź ci bądź działalności.



Niektórzy kłusownicy jak pewien wnykarz, któremu groziłem szeregiem prawnych reperkusji wprost zachwalał więzienny wikt i opierunek, chwalą sobie pobyt w więzieniu, zwłaszcza w okresie zimy. Niemniej, choć stan prawny obecnie nie pomaga walczyć z plagą kłusownictwa nakłaniam każdego do spełnienia czysto obywatelskiego obowiązku przeciwdziałania temu szkodnictwu tak by myśliwi i przyrodnicy nie pozostawali w tej batalii osamotnieni.

DARZ BÓR
ŁUKASZ JĘDRYCH
Wróć do listy artykułów

Nasza oferta | zobacz pełną ofertę

dysponujemy:
  • inwentaryzacją krajoznawczą regionu
wykonujemy:
  • aktualizacje treści turystycznej map, przewodniki
  • oceny oddziaływań na środowisko (Natura 2000)
  • oceny stanu ekologicznego wód (Ramowa Dyrektywa Wodna UE)
  • prace podwodne, poszukiwawcze
prowadzimy:
  • nurkowania zapoznawcze, turystyczne, szkolenia specjalistyczne
statystyki | realizacja : nesta.net.pl