Strona główna - artykuły

Dodano: 8 lutego 2006
Pies jest bez wątpienia najlepszym przyjacielem człowieka. Od jego udomowienia dziesięć tysięcy lat temu, historia psiego rodu łączy się nierozerwalnie z naszą, naznaczając tą symbiozę niezliczonymi zasługami. Zwłaszcza z myśliwskiego punktu widzenia rola psa na polowaniu jest nie do przecenienia. Nie zamierzam jednak pisać panegiryku o psach myśliwskich, choć nie wyobrażam sobie bez nich łowów. Wprost przeciwnie.

Psy


W gospodarce łowieckiej bezpańskie lub przebywające w łowisku bez niczyjej kontroli psy jak i koty (tytuł jest więc niepełny i mylący) zwane drapieżnikami synatropijnymi lub udomowionymi są wielką bolączką i przyczyną szkodnictwa łowieckiego. Rokrocznie nieprzeliczona ilość zwierzyny drobnej i grubej daje gardło polującym na ”kocią łapę” psom oraz w mniejszym stopniu kotom. Silnie rozwinięty instynkt łowiecki (a u psów także stadny) sprawia, iż pozostawione bez dozoru zwierzęta dla zaspokojenia swego instynktu łowieckiego, a często i z głodu zostają pustoszącymi łowiska myśliwymi.

Psy


Jeśli chodzi o polujące koty to ich rola jest na ogół przeceniana. Porywają się one na drobne zwierzęta w tym i łowne, ale ich negatywny wpływ ma miejsce zasadniczo w okresie wiosny i lata w czasie lęgów. Analizy żołądków kotów odstrzelonych w łowiskach wykazały co prawda niewielki udział zajęcy w ich pożywieniu, rzędu 3,4 % (Pielowski 1979), lecz koty w zasadzie nie zjadają schwytanej zdobyczy na miejscu - mają w zwyczaju znoszenie ułowku do miejsc przebywania – stąd liczba ta może być większa. Poza tym do obecnych czasów galopująco zmalały populacje zwierzyny drobnej, więc ich zdziczali reducenci, nawet z takim udziałem dziczyzny w menu nie mogą być tolerowani. Niebagatelny uszczerbek nasze poczciwe dachowce mogą czynić pośród drobnego ptactwa chronionego, miłego uchu i pożytecznego. Ujmę to tak – jeśli spotyka się kota w środku lasu (ma tam niewielu wrogów, bo nawet lis ustępuje mu pola), czy kilometry od najbliższych zabudowań to z uwagi na katastrofalne stany zająca czy kuropatwy, niezależnie od intencji kocura, to nie jest to sytuacja pożądana i należy takiej przeciwdziałać. A jak? Jakieś sto lat temu fachowa literatura łowiecka radziła obcinać kotom uszy, co skutecznie miało odstręczać je od wypadów w pola (rosa i pył wpadający do uszu powodował silne podrażnienia). Ja radziłbym po prostu obfite żywienie, tak by nasz pupil nie musiał stołować się w poza domem. Z psami problematyka jest bardziej złożona. Liczbę bezpańskich i przebywających bez dozoru psów szacuje się w naszym kraju nawet na 4,5-5 mln! Tylko znikomy odsetek tej horrendalnej liczby stanowią zwierzęta autentycznie bezpańskie a zdziczałe są raczej rzadkością. Swego czasu np. na wysypisku miejskim za rogatkami Lidzbarka Warmińskiego gnieździła się w norach liczna i prężna wataha zdziczałych, w pełnym tego słowa znaczeniu, psów pustosząca okoliczne tereny ze zwierza, rekrutująca się z porzuconych przez wyrodnych właścicieli miejskich czworonogów. Lwia część tej cyfry to psiaki niedożywione czy wręcz nie żywione wcale, włóczące się całymi dniami lub spuszczane na noc z łańcucha przez swych niefrasobliwych panów liczących na operatywność i „samowystarczalność” swoich podopiecznych.

Psy


Zróżnicowanie wielkości i pokroju psów sprawia, że wachlarz zwierząt, na które polują jest bardzo rozległy. Małe „dziamgacze” biorą z nor lisięta i małe jenoty, duszą zajęcze mioty a metodycznie przeczesując łąkę nawet pomimo rozpaczliwej walki kozy, zakończą łowy śmiercią sarnięcia. Duże brytany mogą zaatakować wszystko. Presja z ich strony skierowana jest głównie na sarnę i w mniejszym stopniu na inne gatunki grubego zwierza. Nawet stosunkowo niewielki pies, o ile jest wytrwały jest w stanie zarżnąć dorosłą sarnę, zwłaszcza podczas śnieżnych zim. Sytuację znacznie pogarsza fakt, iż psy często tworzą stada polując zespołowo z bardzo wyraźnym podziałem na „naganiaczy” i „myśliwych”. Takim zgrajom nie opierają się nawet dziki, jelenie i łosie a i człowiekowi lepiej zejść im z drogi. Parę lat temu mój kolega polując wiosną w towarzystwie dwóch innych myśliwych na dzika, posłyszał dochodzący z lasu przeraźliwy kwik. Wespół z towarzyszami łowów zaczęli szukać źródła tego lamentu i w światłach latarek dojrzeli w końcu makabryczny obraz. Dwa naprawdę potężne kundle dławiły dzika-wycinka (tzn. samca w trzecim roku życia) wagi ponad osiemdziesięciu kilo z zupełnie przyzwoitym orężem. To, że i taki osiłek nie podołał dwóm psom najlepiej świadczy o ich sile. Psy na najście myśliwych zareagowały opętańczym atakiem zakończonym dwoma skutecznymi strzałami. Ten większy „burek” ważył 85 kilo. Dzik doszedł do siebie po godzinie, myśliwym zajęło to więcej czasu. Żaden zwierz nie oparłby się takiemu duetowi a strach pomyśleć gdyby osoby uczestniczące w tym zdarzeniu nie miały broni. Nadmienić trzeba, iż psy często zabijają zwierza w sposób bardzo okrutny, nie mogąc go uśmiercić od razu pożerają go żywcem. Prócz bezpośrednich strat grasujące psy notorycznie niepokojąc zwierzynę doprowadzają do zachwiania struktury przestrzennej i socjalnej populacji zwierząt, co może pociągnąć dalsze upadki. Niepokój wywołany przez nie w łowisku, utrudnia prowadzenie gospodarki łowieckiej, niweczy zabiegi gospodarcze i utrudnia realizację planów pozyskania.

Psy


Prawo polskie dopuszcza eliminację bezpańskich i chodzących samopas psów i kotów jeżeli znajdują się one w odległości większej niż 200 m od budynków mieszkalnych, dokładnie precyzując w jakich okolicznościach i do jakich psów można oddać strzał. Ręczę jednak, że każdy etyczny i szanujący się myśliwy nie kwapi się do pełnienia przymusowej roli „rakarza”. Całokształt nieprecyzyjnych rozwiązań administracyjnych, brak konsekwencji w ich egzekwowaniu prowadzi niestety do chorej sytuacji gdy prewencję zastępuje się likwidacją pokłosia problemu zamiast jego zarzewia. Nie prowadzi się kompleksowej rejestracji naszych czworonożnych przyjaciół a cały niedowład najlepiej objawia się na obszarach wiejskich. Tamże podczas wiosennych szczepień przeciw wściekliźnie stawiają się nieliczni tubylcy ze swymi pupilami, a część z nich szczepi jednego z kilku czy nawet kilkunastu swych psów, by zachować pozory praworządności. Tak było w okolicach Lidzbarka Warmińskiego, gdy zgraja psów rozszarpała przebywające w zagrodzie adaptacyjnej 9 danieli zakupionych przez lidzbarskie Koło Łowieckie „Leśnik”, okazało się, że właściciel części z tych psów na posiadane kilkanaście kundli poddawał iniekcji zaledwie dwa z nich. Taki system stosował też pewnie w ich żywieniu. Jaskrawy i przygnębiający przykład na to, że krajowi myśliwi jeszcze długo będą zmuszeni nadrabiać sztucerem niedociągnięcia urzędnicze. Psy i koty długo będą miały „pieskie życie” a problem nadal będzie „pod psem”.
DARZ BÓR
ŁUKASZ JĘDRYCH
Wróć do listy artykułów

Nasza oferta | zobacz pełną ofertę

dysponujemy:
  • inwentaryzacją krajoznawczą regionu
wykonujemy:
  • aktualizacje treści turystycznej map, przewodniki
  • oceny oddziaływań na środowisko (Natura 2000)
  • oceny stanu ekologicznego wód (Ramowa Dyrektywa Wodna UE)
  • prace podwodne, poszukiwawcze
prowadzimy:
  • nurkowania zapoznawcze, turystyczne, szkolenia specjalistyczne
statystyki | realizacja : nesta.net.pl