Strona główna - artykuły

Dodano: 12 października 2006
Przedstawiać go raczej nie potrzeba, ma na tyle niepowtarzalną i charakterystyczną powierzchowność, że znany jest znakomitej większości ludzi. Myśliwi śmieją się czasami, że ten zwierz przystrojony w suknię kojarzącą się z więziennym pasiakiem, ma tak przytępione zmysły, że sam siebie nie słyszy, i że w lesie tylko człowiek zachowuje się głośniej od niego. Uważany za wielkiego samotnika. Od siebie dodam jedynie, że śmierdzi, śmierdzi chyba gorzej niż tchórz. Zwany bywa jaźwcem, kopaczem, norem a nawet jamnikiem leśnym, dość powiedzieć, że chodzi mi o borsuka.

Borsuk (Meles meles) jest największym w naszym kraju przedstawicielem łasicowatych (dawniej ustępował pod tym względem rosomakowi, ten jednak ustąpić musiał z kolei naporowi cywilizacji). Borsuk nieokazały to taki, który waży ok. 10 kg, osobniki rekordowe wagą przekraczają 20 kg. Dodać jednak należy, że takiej postury borsuk „dorabia się” późna jesienią. Owe znaczące nadwyżki tłuszczu zużywa następnie podczas zimowego snu (w tym czasie spala nawet do 7, a jak podają niektórzy badacze do 10 kg). Zasypia wraz z nastaniem mrozów, przebywając w norze prawie cały okres zimowej posuchy. Nie śpi jednak snem kamiennym, w czasie ocieplenia robi małe rekonansiki, przede wszystkim dla zaspokojenia pragnienia oraz głodu. W tym roku obserwowałem jednego takiego jegomościa podczas moich nocnych czatów na dzika. Był środek stycznia, dziesięć stopni poniżej zera, a tłuścioch wycierał się w śniegu.

Jak wspomniałem pasiasty mieszka w norze, którą łatwo odróżnić od lisiego domostwa. Otóż borsuk jest wielkim czyściochem, nora jego, w przeciwieństwie do lisiej (rudemu brud i nieład w „mieszkaniu” i okolicach nie przeszkadza) utrzymana jest w wielkim porządku – borsuk dokładnie ją oczyszcza, tworząc u wejść do nory (czyli koło okien) charakterystyczne rynny powstające przy wywlekaniu zużytej ściółki i zanieczyszczeń. Odchody zakopuje w małych dołkach, zwanych latrynami, zlokalizowanych w pobliżu nory. Tą borsuczą pedanterię i maniery w perfidny sposób wykorzystuje rudzielec, który uporczywie paskudząc wnętrze borsuczego lokum, skłania czy wręcz zmusza tego spokojnego domatora do zmiany miejsca zamieszkania i sam przejmuje podziemne „pałace”. A dodać należy, że borsuk mocarnymi łapskami i pazurami potrafi wykopać naprawdę pokaźną sieć korytarzy (rur) i komór.

Jaźwiec jest wszystkożerny. W jego jadłospisie dominują bezkręgowce i drobne kręgowce (dżdżownice, ślimaki, owady i ich larwy, gryzonie, itp.) oraz dieta jarska (korzonki, żołędzie, owoce, jagody, warzywa, ziarno zbóż). Żeruje też na lęgach ptaków i ssaków, a o ile będzie miał okazję upoluje zająca a nawet młodą sarnę. Nie pogardzi też padliną. Do takiego a nie innego menu determinuje go przede wszystkim budowa – jest powolny, ociężały – dla zdrowego, dorosłego zwierzęcia łownego nie przedstawia on raczej niebezpieczeństwa. Korzystając z ograniczonych możliwości sprinterskich borsuka jako sztubak lubiłem z kolegą ścigać biedaka jeśli tylko udało nam się go spotkać. Pogoń kończyła się gdy pasiasty miał dość biegu i depczących mu po piętach smarkaczy – nie zmieniając tępa zmieniał o sto osiemdziesiąt stopni kierunek – doświadczając jak niemiło jest być gonionym szybko wyrośliśmy z parobczańskich rozrywek.

W dzisiejszych czasach nie jest borsuk popularnym obiektem polowań. Strzelany jest zazwyczaj podczas przypadkowych spotkań, pasjonaci łowów na niego, czatują wieczorem przy norach, gdy wychodzi na nocny żer. Polując podczas pełni dość łatwo można go podejść gdy żeruje na pastwiskach czy ścierniskach. Nie należy polować nań na norach z psami. Ma on doskonałą świadomość tego, że opuszczając norę nie ma większych szans na ucieczkę, ma też wspomniane pazury i nieprzyzwoicie wielkie kęsy (zęby) osadzone w mocnych szczękach. Jeśli norujący pies jest cięty i odważny to któryś z przeciwników takiego starcia wyjdzie w najlepszym wypadku okaleczony, nie wyjdzie wcale (psy giną jednak częściej, rozszarpane albo zasypane) – inną alternatywą będzie konieczność rozkopywania nory (gdy nasz czworonożny przyjaciel nie będzie mógł opuścić jam), co nie jest łatwe. Uczestniczyłem kiedyś w takiej akcji ratunkowej – w ile, który trzeba było rozbijać kilofami musieliśmy się dostać do korytarzy leżących ok. metr pod ziemią – wspominam to tym gorzej, gdyż dla szukanego, nierozsądnego psiaka wpuszczonego tam przez niemądrego myśliwego było to ostatnie polowanie.
Dawno temu popularne było też wykopywanie zwierząt z nor – obecnie zabronione, i słusznie. Brak zainteresowania myśliwych wynika po części zapewne ze spadku jego roli w gospodarce łowieckiej (dodatkowo kiedyś borsuk jak każdy drapieżnik traktowany był jako szkodnik i tępiony – dziś ten stereotyp jest obalony). Owszem, jego szczecina nadal jest bardzo ceniona jako surowiec do produkcji delikatnych pędzli do golenia, nadal cennym myśliwskim trofeum jest dywanik z borsuczej skóry (ostatnio w modzie jest również kolekcjonowanie czaszek tego zwierza). Rzadko już jednak stosuje się jako środka leczniczego borsuczego sadła a owo dawniej stanowiło o całej wartości borsuka. Miało ono pobudzać potliwość, łagodzić kłucie w piersiach, działać przeciwgorączkowo a przede wszystkim być panaceum dla suchotników. Z futra robiono pasy, skarpety i rękawice uśmierzające dolegliwości artretyczne. Spalona, sproszkowana i podana z piwem tusza jaźwca pomagać miała przy chorobach płuc. Dodatkowo sadło jest podobno (nie wiem, nie wypróbowywałem) doskonałym środkiem do konserwacji obuwia i uprzęży. Ze skór robiono torby myśliwskie będące jeszcze do zupełnie niedawna nieodłącznym i bardzo praktycznym elementem myśliwskiego ekwipunku.

Populację pasiastego kopacza szacuje się w naszym kraju na ok. 40 tys. szt. Pozyskanie uznać można za marginalne (w sezonie łowieckim 2004/2005 padło 2,8 tys. szt.). Sezon polowań trwa od 1 września do 30 listopada, a na terenie z ostoją ginących reliktów pierwotnej przyrody – głuszca i cietrzewia – przez cały rok.

Niech nikogo nie zmyli tytuł bo fakty niewiele mają wspólnego z domniemanym samotnictwem jaźwca. W gruncie rzeczy jest to zwierzę rodzinne, bardzo często spotyka się ciągnące razem dwie lub trzy sztuki. Jest dość towarzysko usposobiony, skory do zabawy i niewiele ma w sobie ze zgryźliwca (choć często o odludku, mizantropie mówi się, że „zaszył się jak borsuk w norze”). Co się zaś tyczy wspomnianego na początku zapachu, przyznać trzeba, że wydzielina gruczołów zlokalizowanych koło ogona daje w moim odczuciu najgorszy odór spośród wszystkich jakimi dysponuje ogół naszej zwierzyny. Po prostu jest to woń tak ostra i intensywna że niżej podpisany woli mieć do czynienia z tchórzem, który o ile nie zrobi użytku ze swoich gruczołów zapachowych, znośnie wonieje.

Miłych spotkań z pasiastym kopaczem.
DARZ BÓR
ŁUKASZ JĘDRYCH
Wróć do listy artykułów

Nasza oferta | zobacz pełną ofertę

dysponujemy:
  • inwentaryzacją krajoznawczą regionu
wykonujemy:
  • aktualizacje treści turystycznej map, przewodniki
  • oceny oddziaływań na środowisko (Natura 2000)
  • oceny stanu ekologicznego wód (Ramowa Dyrektywa Wodna UE)
  • prace podwodne, poszukiwawcze
prowadzimy:
  • nurkowania zapoznawcze, turystyczne, szkolenia specjalistyczne
statystyki | realizacja : nesta.net.pl