Strona główna - artykuły

Dodano: 8 września 2006
Kto choć raz spotkał go będąc w lesie czy w polu na tym spotkanie owo wywarło zapewne wrażenie niezatarte. Łoś (łac. Alces alces) największy nasz zwierz figurujący na liście zwierząt łownych, największy przedstawiciel rodziny jeleniowatych i krajowej fauny holarktycznej swym stoicyzmem, flegmatycznością, „przedpotopowym” wyglądem i gabarytami wzbudza niekłamany podziw, szacunek czy wręcz respekt. W przeciwieństwie do jelenia szlachetnego, w poczuciu swego majestatu i bijącej odeń potęgi lubi często zamanifestować swą szlachecką obecność np. tarasując cielskiem drogę i okupując ją z uporem osła albo też całkowicie ignorować obecność ludzi. Tym samym zraża do siebie wielu łowców, którzy uważają strzelanie do zwierza o usposobieniu i manierach krowy za dyshonor.

Łoś


Dla zobrazowania stoicyzmu posłużę się świeżym przykładem. Myśliwy poruszający się o kulach zasiadł na ambonie a po niedługim czasie przechodzący u jej podnóża w głębokim zamyśleniu byk łosia poprzewracał owe kule oparte o drabinę ambony. Byczek podumał chwilę nad dziwnymi, woniejącymi człowiekiem przedmiotami, obwąchał je, popatrzył na sterczącego cztery metry nad nim łowcę i lekko skonfundowany obrał przerwaną marszrutę. Ot, cały łoś. Z drugiej strony mój kolega przez miesiąc polował na upatrzonego byka nim z niemałym trudem zdobył pięknego łopatacza.

Łoś


Wracając do łosiowej powierzchowności uderzają pewne dysproporcje, kłócące się z harmonijną budową innych jeleniowatych: przebudowany przód, jakby nazbyt długie badyle (nogi), długi łeb (ok. 60 cm), nieco zwisająca, silnie rozbudowana górna warga. Pomimo niezdarnego wyglądu szybko się porusza – w kłusie osiąga 35 km/h a zanotowany rekord to 55 km/h. Skacze na odległość do 3,5 m i do 1,8 m wzwyż. Pewnie porusza się na terenach bagiennych - osadzone nisko raciczki zwisające zwiększają powierzchnię, na jaką rozkładany jest ciężar osobnika zmniejszając na miękkim podłożu nacisk na ślad o ponad połowę. Taka mobilność i wytrzymałość sprawiły, że dawna armia szwedzka realnie rozpatrywała wcielenie łosi do kawalerii jako wierzchowca (unosi do 150 kg, w zaprzęgu znacznie więcej). Na przeszkodzie stanął prozaiczny problem wynikający z konieczności długiego trawienia pokarmu w wielokomorowym żołądku łosia. Niemniej jeszcze do wybuchu II wojny światowej i na ziemiach polskich trafiały się takie rogate mierzynki. Poza tym w przeciwieństwie do swych kuzynów na jego zadzie nie znajdziemy charakterystycznej palmy jaśniejszej sierści (łatwo zauważalna np. u sarn czy jeleni, służąca do komunikacji wzrokowej w stadzie, zwłaszcza w gąszczu czy nocą) – zamiast tego posiada biało umaszczone badyle, „podkolanówki” na przednich i tylnych badylach, ma gębę prawie całkowicie pokrytą sierścią (pozostałe jeleniowate mają nozdrza pokryte nieowłosioną śluzawicą) zaś cielęta łosia (łoszaki) po urodzeniu nie posiadają charakterystycznego nakrapianego umaszczenia. Nawet biega nietypowo, bo skroczem (in. inochodem) tzn. stawia na przemian badyle wpierw jednej, potem drugiej strony ciała. Garbonosy łoś z dużymi, owalnymi i nieco oślimi uszami, brodą na podgardlu ma cokolwiek groteskowy wygląd, więc ludzie sugerując się dodatkowo jego zachowaniem przypięli mu etykietkę gapy i słowo „łoś” funkcjonować zaczęło jako synonim intelektualnego niewyrobienia, podobnie jak myśliwska nazwa samicy (łoszy) – klępa.

Łoś


Na całym świecie występuje jeden gatunek łosia, zajmujący łącznie 21 mln kilometrów kwadratowych i trzy kontynenty: Azję, Europę i Amerykę Północną. W Euroazji wyodrębniono 4 podgatunki, spośród których łoś kaukaski wytępiony został na początku XIX stulecia. Dalsze 4 podgatunki zamieszkują Amerykę a wśród nich największy ze wszystkich – łoś alaskański (Alces alces gigas) o wadze przekraczającej nawet 700 kg. Niewiele ustępuje mu jego sąsiad z półwyspu kamczackiego – oba mogą mieć rosochy (poroże) o rozłodze przekraczającej 2 metry i masie (z wypreparowaną czaszką) ponad 40 kg! Łoś europejski zamieszkujący Polskę nie jest tak okazały, waży „zaledwie” do pół tony. Zasadniczym jego siedliskiem są lasy liściaste i mieszane, podmokłe, poprzecinane łąkami, haliznami, torfowiskami. Lubi bliskość wody – wyśmienicie pływa (stwierdzono ponoć przepłynięcie przez tego płowca Zatoki Botnickiej, ale niech wystarczy pewniejsza informacja o 20 km „rejsie”) nie gorzej nurkuje (na głebokość do 5 m przebywając pod wodą do 50 sekund). Kilkadziesiąt lat temu łosie zasiedliły bezleśne obszary tundry docierając aż do Morza Barentsa zaś na południu opanowały lasostepy a nawet pojawiły się na stepach Kazachstanu. Był to zresztą powrót po długiej emigracji, gdyż łosie wycofały się stamtąd w odległych czasach pod presją człowieka. W Europie zamieszkiwał niegdyś tereny na zachodzie sięgające Wogezów a od południa Alp i Karpat. W Alzacji wytępiony został już w X wieku, w Czechach w XVI, a w Niemczech w XVIII wieku. Obecnie zamieszkuje licznie Rosję, kraje b. ZSRR i nade wszystko Skandynawię (w samej Szwecji zamieszkuje ponad 300 tys. szt., przy pozyskaniu ponad 100 tys. szt. !).

Łoś


Ziemie polskie stały się granicą występowania łosia a i tu ten król błot uratował się przed zagładą, kryjąc się w najbardziej niedostępnych matecznikach czyli na terenach bagiennych (Litwa, Polesie). Bolesław Świętorzecki (1874 – 1938), znany myśliwy i działacz łowiecki, pisał w swych wspomnieniach, iż przed I wojną światową na kresowej wsi podstawowym elementem umeblowania chaty było poroże łosia a żaden ślub czy chrzciny nie obywał się bez potraw z łosiny. Katastrofalna i dla łosi okazała się wspomniana wojna, kiedy wystrzelano je co do sztuki dla mięsa. Niepodległej Polski dożyło ledwie 40 szt. Dzięki intensywnej ochronie ze strony państwa, rodzących się organizacji łowieckich a przede wszystkim wielkich posiadaczy ziemskich rozmiłowanym w łowiectwie i nie skąpiących środków na restytucję cennego zwierza liczba ta systematycznie rosła. Sam Karol ks. Radziwiłł w swej ordynacji dawigródeckiej na Polesiu (jedna z największych w Polsce) stworzył populację liczącą kilkaset głów. Ówczesną gospodarkę tym gatunkiem cechowały duże nakłady sił i środków oraz bardzo oszczędna eksploatacja np. w 1939 roku gdy naliczono 1373 łosie przeznaczono do odstrzału zaledwie 35 szt., wyłącznie byków. Dodać też należy, że posiadaliśmy wówczas bardzo silną populację – na Światowej Wystawie Łowieckiej w Berlinie w 1937 roku dwie pary łopat (poroża) z Polski uzyskały tytuł rekordu i vice-rekordu świata (nigdy później nasze trofea tej grupy nie odegrały jakiejkolwiek roli w światowej trofeistyce). Smutna historia powtórzyła się w 1945 roku, tyle że w zupełnie innych już realiach, od zmiany granic poczynając. Zinwentaryzowano wtedy 18 szt. rozproszonych na Baganach Biebrzańskich i był to nasz „kapitał początkowy”, wspierany przez zwierzęta migrujące z ZSRR i 5 sztuk otrzymanych w 1951 roku od Litwy w zamian za żubry. Tych 5 osobników wypuszczonych w kampinoskim rezerwacie było podwaliną prężnej populacji jaka dziś zamieszkuje przedmieścia stolicy.

Dzięki troskliwej opiece już 1967 roku wznowiono polowania na łosie pozyskując wówczas 37 szt. (przy stanie 570 szt.). Łoś zasiedlił rejony z których ustąpił setki lat wcześniej – na zachodzie sięgnął aż po ziemię szczecińską, na południu dotarł do Orawy i Beskidu Niskiego. Na Warmii i Mazurach pierwsze sztuki zaobserwowano na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Łosie zaczęły zaglądać do miast, jedna klępa zapędziła się nawet na olsztyńską Starówkę, co okupiła jednak śmiercią. W 1980 roku doliczono się rekordowej liczby ponad 6 tys. szt., po czym rozpoczął się spadek liczebności, któremu towarzyszył niemalejący, niestety, wysoki (do 1,5 tys. szt.) odstrzał. Populacja polska leżąca w strefie granicznej areału gatunku charakteryzuje się słabszą jakością (byki noszące poroże w formie łopat to obecnie rzadkość – dominuje forma poroża zwana „badylami” czyli rosochy typu jeleniego) oraz słabszą rozrodczością – przyrost zrealizowany nie przekracza 20% (w Szwecji np. ponad 50% klęp daje przychówek). Pozyskanie przekraczało możliwości reprodukcyjne, inwentaryzacja „sufitowa” (nazwa pochodzi od brania danych „z sufitu”) najprawdopodobniej wykazywała zawyżone pogłowie a na dodatek zarządzona została drastyczna redukcja, gdyż łosie czynią szkody w gospodarce leśnej (ogryzają czyli „spałują” z kory i pędów wartościowe gatunki drzew na wysokości do 2 m). Przeprowadzono więc eksterminacje i rzeczywiście skutecznie wyrugowano z lasu jego nieodrodnego mieszkańca. W 1999 roku w Polsce było nie więcej niż 2 tys. szt. łosi a jako że liczba ta błyskawicznie spadała do tysiąca na wniosek władz PZŁ wstrzymano odstrzał łosi (pozostał na liście zwierząt łownych, ale z całorocznym okresem ochronnym). Krok ten podjęto poniewczasie, gdyż wiele lokalnych populacji przestało już istnieć (np. w woj. Gdańskim 100% stada, w olsztyńskim zaś ponad 80%), poza tym wielką szkodę uczyniono niemieckiemu pogłowiu uzależnionemu od „forpoczty” migrującej z Polski. Aktualnie liczba łosi mozolnie wzrasta, lecz wiele lat musi minąć, by wróciła do stanu poprzedniego.

Łoś


Nie mogę się zbytnio wypowiedzieć na temat samego polowania na łosie, bo nigdy w takowym nie brałem udziału. Opinie na ten temat są wśród myśliwych biegunowo skrajne. Jedni widzą w nim bardzo atrakcyjne łowy, inni jak już wspomniałem uznając łosia za zwierzę na poły udomowione wzdrygają się widząc go na myśliwskim rozkładzie. Ci ostatni zapewne zmieniliby zdanie gdyby zaznali uroków polowania na wabia w czasie bukowiska, czyli rui łosia (u nas przypada zazwyczaj na wrzesień). Do II wojny światowej była to dość powszechna metoda. Za pomocą trąby wykonanej z brzozowej kory imitowano odgłos samca (stękanie zwane chropem), na jaki ściągał bardzo wojowniczy podczas godów inny rogal. Po wojnie metoda owa zanikła chyba całkowicie wraz z ubywaniem wabiarzy i do czasu wprowadzenia moratorium na odstrzał łosi polowano zazwyczaj z ambon, z podchodu lub rzadziej zbiorowo.

Od pięciu lat, czyli od chwili wprowadzenia moratorium notuje się powolną odbudowę stanu łosia w Polsce (w 2005 roku naliczono 3344 szt. przy ubytkach rzędu 58 szt.). Pozostaje nam entuzjazmować się rychłym powrotem tego kolosa i mieć nadzieję, że nie zazna on już nigdy więcej biurokratycznej niełaski. Historia zatacza koło.
DARZ BÓR
ŁUKASZ JĘDRYCH
Wróć do listy artykułów

Nasza oferta | zobacz pełną ofertę

dysponujemy:
  • inwentaryzacją krajoznawczą regionu
wykonujemy:
  • aktualizacje treści turystycznej map, przewodniki
  • oceny oddziaływań na środowisko (Natura 2000)
  • oceny stanu ekologicznego wód (Ramowa Dyrektywa Wodna UE)
  • prace podwodne, poszukiwawcze
prowadzimy:
  • nurkowania zapoznawcze, turystyczne, szkolenia specjalistyczne
statystyki | realizacja : nesta.net.pl