Dodano: 0 0000
Nieco większy od wrony. Okrągła głowa bez uszu, krótki ogon niewiele wystający poza złożone skrzydła. Upierzenie najczęściej popielatoszare o popielatobrunatnym płaszczu. Oczy prawie czarne, na skrzydłach 3 rzędy białawych plam, spód prążkowany w kształcie strzałek skierowanych ku tyłowi (A. Haber, M. Nunberg „Zoologia dla leśników” oraz Z. Czarnecki, K. A. Dobrowolski, B. Jabłoński, E. Nowak „Ptaki Europy”).
wygląd Nieco większy od wrony. Okrągła głowa bez uszu, krótki ogon niewiele wystający poza złożone skrzydła. Upierzenie najczęściej popielatoszare o popielatobrunatnym płaszczu. Oczy prawie czarne, na skrzydłach 3 rzędy białawych plam, spód prążkowany w kształcie strzałek skierowanych ku tyłowi (A. Haber, M. Nunberg „Zoologia dla leśników” oraz Z. Czarnecki, K. A. Dobrowolski, B. Jabłoński, E. Nowak „Ptaki Europy”).
występowanie Zamieszkuje lasy liściaste i mieszane, najchętniej starszych klas, parki, większe stare sady, rzadziej ruiny, wieże, strychy budynków. A nawet cmentarze przy większych osiedlach.
tryb życia W ciągu dnia ukrywa się w dziuplach, wśród gęstych gałęzi itp. W dzień widzi słabo, wylatuje o zmierzchu a poluje w nocy. Jest na tyle odważnym i drapieżnym łowcą, że można go ułożyć (podobnie jak puchacza) do polowania na ptaki krukowate i drapieżne! . Niekiedy jednak sam pada ofiarą puchacza (Z. Bocheński „Ptaki Pienin”). Stare osobniki są bardzo przywiązane do swoich rewirów i w danym miejscu przebywają stale.
pokarm Przede wszystkim myszy, nornice, szczury, nierzadko wiewiórki i młode zające, sójki, gołębie, dżdżownice, ślimaki, żaby, niekiedy ryby i drobne ptaki śpiewające.
Puszczyki zimujące np. w miastach, bądź w ich pobliżu polują o tej porze roku głównie na wróble.
gniazdo Gnieździ się najczęściej w dziuplach starych drzew, dość chętnie w skrzynkach lęgowych, rzadziej zajmuje gniazda wron i ptaków drapieżnych, niekiedy na strychach, w ruinach itp.
ochrona Najliczniejsza w Polsce sowa, 65000-75000 par (Komitet Ochrony Orłów 2002 r.). Skuteczne jest wieszanie dużych skrzynek lęgowych zastępujących puszczykowi dziuple.
jaja W marcu lub kwietniu składa 3-6, najczęściej 3 białe, okrągłe jaja. Młode rodzą się ślepe i widzą po 8 dniach. Pozostają w gnieździe przez 4-5 tygodni.
uwagi Źródło: „Zoologia dla leśników” A. Haber, M. Nunberg
piśmiennictwo

Komentarze

Zbigniew Strzelecki zbstrzel@biol.uni.torun.pl
30 września 2004

Puszczyk to bardzo plastyczny gatunek sowy w rozumieniu ekologicznym. W Polsce zamieszkuje zarówno gęste lasy , jaki i prześwietlone, a także parki wiejskie, tereny zielone miast oraz cmentarze. Coraz częściej wchodzi na tereny otwarte krajobrazu rolniczego. Przez to staje się konkurentem dla płomykówki i sowy uszatej. niestety ma to swoje niekorzystne strony. Zdarza się, że puszczyk zajmujący nowe tereny, przepędza uszatkę i może nawet niszczyć jej lęgi. Jeżeli jest możliwość to również poluje na młode płomykówki. Zawsze na obszarze o licznym występowaniu puszczyka - liczba uszatki jest znikoma. Puszczyk staje się coraz bardziej agresywny w stosunku do innych sów, co należy tłumaczyć wzrostem jego liczebności, a tym samym poszukiwaniem nowych terenów łowieckich i lęgowych.

Tomasz Lippoman tomasz@bialowieza.com.pl
18 września 2003

Puszczyk

Spotkała baba biologa

Mroźny zimowy poranek w Puszczy Białowieskiej. Wschodzące słońce maluje na złoto i srebrno pokryty szadzią podmokły smug. Bagienna łąka to część rozległej doliny rzeki Narewki, ostoi bobrów, dzików i żurawi. Brzegiem mszaru, pod stuletnim mieszanym borem, wije się wyboisty dukt. Malowniczą drogą, z wysiłkiem, noga za nogą wędruje lekko przygarbiona kobieta w nieokreślonym wieku. Niewiasta w chustce na głowie i wełnianym płaszczu do kolan z wysiłkiem dźwiga dwie pasiaste torby jakich wiele widuje się na polskich bazarach.
Wąską leśną dróżką, pogrążoną jeszcze w mroku nocy, sprężystym krokiem maszeruje Piotr - młody biolog, przedstawiający swoją osobą dość osobliwy widok. Po obu stronach niewielkiej głowy młodzieńca sterczą ogromnych rozmiarów papierowe uszy koloru szarego. Z jego plecaka w regularnych odstępach czasu pohukuje sowa. Reszta postaci przedstawia się dość zwyczajnie. Ciężkie trapery, zielonkawe wyplamione spodnie kurtka zbliżonej barwy, lornetka zwisająca na skórzanym pasku oraz okulary w drucianej oprawie dopełniają obrazu młodego badacza tajników natury. Piotr wynurza się z boru w promieniach wschodzącego słońca wprost na zajętą swoimi myślami niewiastę. Wielkie papierowe uszy młodego biologa falują w podmuchach lekkiego wschodniego wietrzyku. Głuche uderzenie toreb o zamarźniętą ziemię zlewa się w jedno z przeraźliwym okrzykiem '' Ludzie.. ratunku,.. zboczeniec,''.

Jak ucieka, to trzeba gonić

W ułamku sekundy kobiecina puszcza się niezłym sprintem w stronę majaczącej na horyzoncie niewielkiej chaty. Piotr krzyczy za nią aby się zatrzymała, i w tej samej chwili z plecaka ponownie drze się sowa. Kobieta wrzuca czwarty bieg i zaczyna sadzić wielkimi susami niczym szalony zając lub spłoszona sarna. Piotr w jakimś atawistycznym odruchu rzuca się za nią w pogoń. Pomimo sporej różnicy wieku dystans pomiędzy gonioną a goniącym nie zmniejsza się. Pędzą tak razem w promieniach wschodzącego słońca krzycząc coś od czasu do czasu. Wielkie papierowe uszy podklejone szarym bristolem niebezpiecznie przesuwają się na tył głowy Piotra grożąc w każdej chwili oderwaniem i rozpoczęciem własnego życia w formie latawca. Sowa z plecaka drze się jak opętana. Kobiecina zbliżywszy się znacznie do krytej eternitem chaty rezonuje coraz głośniej. Wiatr i pęd nie pozwalają jednak rozróżnić słów. Piotr co chwila nawołuje do zatrzymania się i próbuje uspokajać rozhisteryzowaną babę. Przy furtce niewielkiego kwiatowego ogródka pojawia się facet w kufajce i zimowych walonkach. Ocena sytuacji zajmuje mu nie więcej niż dwie chwile. Mężczyzna szybkim truchtem rusza do oddalonego o kilka kroków ganku, coś chwyta i nie zwlekając rusza w sukurs niewiaście zbrojny w jak się okazuje motykę. Piotr dostrzega niebezpieczne narzędzie w prawicy nieulękłego obrońcy napastowanych kobiet i po krótkiej ocenie sytuacji wykonuje zwrot o 180 stopni. Role się odwracają. Goniący staje się zwierzyną. Mężczyzna w kufajce, choć ciężko obuty pędzi jak wiatr po polu. Z jego ust co i rusz dobywają się słowa wielce nie cenzuralne skierowane bez wątpienia pod adresem umykającego biologa. Piotr czując , że słabnie rzuca się prosto w las. To go ratuje. Prześladowca rezygnuje z dalszej pogoni. Na odchodnym puszcza jeszcze niezłą wiąchę w obojętne na ludzkie swary sosny, świerki brzozy i licznie porastające skraj boru jałowce. Jedyną odpowiedzią na niewybredne zniewagi są przeraźliwe wrzaski sowy dobywające się ze starego piotrowego plecaka.

Sowa w wierzeniach i przesądach

Opisana historia może być kolejnym przyczynkiem do jednoznacznie nieprzychylnego obrazu sowy w wierzeniach ludów zamieszkujących Polskę oraz większość krajów naszego kontynentu. ''Na charakter wierzeń związanych z sowami niewątpliwie decydujący wpływ miał zawsze ich wygląd zewnętrzny oraz sposób życia. Mimo, iż sowy dość często gnieździły się w pobliżu ludzkich zabudowań, nawet bezpośrednio w ciemnych poddaszach, czy też na wieżach kościelnych zawsze były dla ludu zwierzętami o tajemniczej naturze i niezwykłych - w stosunku do pozostałych ptaków - zwyczajach. ''. Nocny bezgłośny lot, życie w pojedynkę, niezwykłe, niekiedy przerażające dla ludzi głosy od zawsze wiązały sowę z czymś mrocznym, groźnym a nawet demonicznym. Największe wrażenie przy spotkaniu z sową robią jej oczy. Duże, błyszczące w nocnym oświetleniu, patrzące na wprost nadają jej niemalże ludzki wygląd. Pohukiwania sów słyszane z reguły w ciemnościach kojarzono zazwyczaj ze zwiastowaniem śmierci lub głosem diabła poszukującego ludzkich dusz. W dawnej Polsce uważano nawet sowę za pół- diabła, pół ptaka. Częstokroć wierzono także, że w postać sowy przemienia się nocą czarownica. Sowa przysiadająca na czyimś domu uważana była za zwiastuna niechybnej śmierci, któregoś z domowników. Tego typu przykłady można mnożyć w nieskończoność. Wszystkie sprowadzają się, w naszym kręgu kulturowym, do zwiastowania nieszczęścia, czychania na czyjąś duszę lub nawet wypijania krwi istot niewinnych.
Inne całkowicie podejście do tych pięknych i nieco tajemniczych ptaków znajdujemy w dalekiej Azji. W Chinach do dziś umieszcza się wizerunek sowy na budynkach wierząc, że uchroni to dom przed piorunami. W starożytnej Grecji sowa zawsze uchodziła za symbol mądrości i otaczana była niemalże boską czcią. We Francji ptaki te związane są z magią miłości. W Lotaryngii panny chadzają do lasu by głosem sowy przywoływać kandydata na męża. W Bretanii, z kolei, uważa się, że stare panny po śmierci zostaną przemienione w sowy.
Wróćmy jednak na ziemię, czyli w pagórki i bagienka rodzimej Puszczy Kampinoskiej. W bliskości Stolicy lud nie jest wszak aż tak ciemny jak gdzieś we francuskiej Lotaryngii. Kobieta obarczona pasiastymi torbami nie ulękła się wszak głosu sowy nawołującej z podniszczonego plecaka Piotra, lecz z pewnością zaniepokoiły ją ogromnych rozmiarów papierowe uszy przytroczone do jego głowy. Widok to bowiem niecodzienny i z pewnością mogący wywołać nie małą konfuzję. Piotr, wówczas student czwartego roku biologii, człowiek obdarzony naturą wrażliwą i wielce krytyczną, może uchodzić za wzór prawdziwego badacza tajników natury. Nie przyczepiał on sobie uszu z papieru dla zaspokojenia jakiejś próżności czy też dla czyjejkolwiek uciechy . Chciał zrozumieć, doświadczyć, choćby w przybliżonej postaci jak sowa przeżywa świat otaczających ją dźwięków. Głowa tych ptaków jest bowiem niemal płaska i otoczona tak zwaną szlarą czyli piórami ułożonymi w dwa symetryczne ekrany pozwalające , łatwo zbierać dźwięki z całej okolicy. Piotr przyczepiając sobie kartonowo- papierowe uszy upodobnił się więc do sowy. Dźwięki z plecaka były natomiast odtworzonym z taśmy magnetofonowej głosem terytorialnego samca, który w ten właśnie sposób znakuje swoje terytorium. Takie drobne oszustwo polegające na odtwarzaniu głosów tokującego samca prowokuje niemalże wszystkie inne samce danego gatunku do odpowiedzi i pomaga je policzyć co jest podstawą do wszelkich dalszych naukowych dociekań.

Sowa sowie nie równa

Dla większości z nas sowa to po prostu sowa. Rzecz nie jest jednak aż tak prosta. Kraj nasz zamieszkuje małe kilkanaście gatunków tych tajemniczych ptaków. Są wśród nich olbrzymy tego rodu jak puchacz potrafiący jednym uściskiem szponów uśmiercić nawet zająca jak i sóweczka, ptak nie wiele większy od wróbla. Przedmiotem zainteresowania Piotra był jednak puszczyk, klasa średnia. Szary lub brązowo upierzony zwierz wielkości wrony jest najpospolitszym przedstawicielem sowiego rodu w Polsce i większości europejskich krajów. Ptak ten gnieździ się we wszelkich lasach i zadrzewieniach, które oferują mu dziuple na tyle pojemne aby mógł tam założyć dom dla siebie, żony i potomstwa. O dziuple takie jednak coraz trudniej. Im więcej starodrzewiu tym więcej puszczyków, a o stare lasy jak wiadomo coraz trudniej. Jeśli jednak jakimś zrządzeniem losu uda się tym ptakom odnaleźć odpowiednią siedzibę to możemy być pewni, że w promieniu co najmniej jednego kilometra gryzonie czychające na plony rolnika nie będą miały łatwego życia. Drobne gryzonie i ssaki owadożerne stanowią podstawową bazę pokarmową tych najpospolitszych krajowych sów. Puszczyki spotkać można nie tylko w starych lasach. Osiedlają się one także w miejskich parkach, na cmentarzach a niekiedy nawet w opuszczonych budynkach strasząc swym hu.. hu... huhuhu ..hu myszy i co bardziej zabobonnych ludzi.

Pani Krystynie dedykuję

Tomasz Lippoman

www.bialowieza.com.pl
tomasz@bialowieza.com.pl

Nasza oferta | zobacz pełną ofertę

dysponujemy:
  • inwentaryzacją krajoznawczą regionu
wykonujemy:
  • aktualizacje treści turystycznej map, przewodniki
  • oceny oddziaływań na środowisko (Natura 2000)
  • oceny stanu ekologicznego wód (Ramowa Dyrektywa Wodna UE)
  • prace podwodne, poszukiwawcze
prowadzimy:
  • nurkowania zapoznawcze, turystyczne, szkolenia specjalistyczne
statystyki | realizacja : nesta.net.pl